W Korei spędziłam prawie miesiąc, a przez moją schizę na punkcie zwierząt zwracałam uwagę na każdy, nawet drobny element związany z życiem zwierzaków. Dlatego też chciałam się z Wami podzielić moimi wyjazdowymi spostrzeżeniami i przemyśleniami na temat miejsca zwierząt w kraju Spokojnego Poranka.
Ze względu na dość pokaźną ilość materiału, wpisów w tej tematyce ukaże się kilka.
Dlaczego akurat psy?
Wydaje mi się, że na początku dobrze byłoby opisać jaki stosunek Koreańczycy mają do zwierząt. Pozwoli to wyjaśnić pewne zachowania, które mogą dziwić czy szokować. Aczkolwiek nie jest to zadanie proste. Podobnie jak nie jest prosto napisać o stosunku Polaków do zwierząt. Dlatego postaram się nie wnikać za bardzo w specyfikę i opisać wszystko ogólnikowo.
Tajemnicą nie jest, że Koreańczycy lubią słodki, dziecięcy typ urody. Myślę, że to również przeniosło się na upodobanie co do typu urody psów. Małe, puchate rasy, o wielkich oczach są bardzo popularne w Korei. Co nie oznacza, że nie spotkamy na ulicy np. golden retrievera (aczkolwiek to dość rzadki widok, ja widziałam raptem dwóch przedstawicieli tej rasy). Innym powodem popularności małych ras jest niewielka powierzchnia mieszkaniowa, na których potrafią mieszkać trzy pokolenia. Od razu wyjaśnię, że mieszkania w Korei nie są tanie (po przeliczeniu cen na złotówki, wychodzi, że są prawie trzy razy droższe). Wynajmowanie też do tanich nie należy, zatem jeżeli ktoś mieszka na „kupie” z rodzinką i chce mieć milusińskiego, to zdecyduje się na podopiecznego rozmiaru mikro lub mini. Kolejną kwestią napędzającą popularność małych piesków są celebryci. Możecie się śmiać, ale popularny aktor/piosenkarz, który zrobi sobie zdjęcie ze swoim mini-pieskiem jest osobą, która przyczynia się do promowania danej rasy. Działa to na tej samej zasadzie jak u nas popularność danej rasy psa/kota po pojawieniu się w kinach filmu z głównym psim/kocim bohaterem (np. Garfield, 101 dalmatyńczyków, Lessie wróć itp.).
Z tego co zauważyłam, psy są traktowane jak małe dzieci. I teraz możemy doszukiwać się przyczyn w ich wyglądzie… lub też w potrzebie sprawowania opieki nad kimś. W końcu mały, puchaty piesek, wygląda nieporadnie. Zastanawiałam się jeszcze nad inną przyczyną. Może oni po prostu inaczej nie umieją? W dawnych czasach psy służyły do pilnowania i jako pokarm. Tak, tak, w Korei, tak jak w Chinach też jedzono psy. Obecnie jest to coraz rzadsze, występuje głównie na wsiach, gdzie zachowały się dawne tradycje (chodzi głównie o przeświadczenie, że mięso z psów i kotów ma właściwości lecznicze) i jest ubogo. Bo jedzenie psów wywodzi się właśnie z ubóstwa i tego, że w pewnych okresach nie było co włożyć do garnka. Psy jadła głównie biedota, co w pewnym momencie się przerodziło do powstania święta, podczas, którego jedzono psie mięso. Powstały hodowle, gdzie selekcjonowano psy i jedzono tylko te z hodowli. Czy teraz się przestrzega tego święta? Raczej nie bardzo, nie jest to ważne święto, które trzeba obchodzić z rodziną, nie celebruje się go w mediach, firmy specjalnie na nie, nie dają dnia wolnego. Wracając, skoro kiedyś psy miały funkcję kulinarną to nie dziwmy się, że obecnie pies jest traktowany w niezbyt bliski nam sposób. Jednak nastąpiła znaczna rewolucja – pies z pokarmu zaczął być traktowany jak dodatek do rodziny. Taki umilacz czasu. Niekiedy u nas psy traktuje się jak dzieci, lecz odniosłam wrażenie, że u nich psy odgrywają rolę żywej maskotki – zakłada się im kolorowe ubranka, wiąże warkoczyki i robi zdjęcia, które trafiają potem do sieci. Innym powodem takiego a nie innego traktowania czworonogów może być obecnie panujący tamtejszy model rodziny. U nas i na zachodzie, promuje się model rodziny, w którym występuje jakieś zwierzę (często 2+1, gdzie 1 to nie dziecko a pies, kot, chomik itd.). Natomiast w Korei (i większości krajów Azji) w modelu rodziny tego elementu brakuje. Psa nie traktuje się tam jako członka rodziny a bardziej jako zabawkę.
https://www.instagram.com/p/BDdVUKcAkRx/?taken-by=xhyolynx
Anyonghaseyo, poproszę tego puchatego szczeniaczka
Powszechnym sposobem nabywania psów, kotów (świnek morskich, chomików czy rybek nigdzie nie widziałam) i królików jest kupienie ich w sklepie zoologicznym. Brzmi znajomo? Niczym jak na filmach amerykańskiej produkcji – poza królikami, bo można je w ten sposób nabyć i u nas. Wymienione zwierzaki znajdują się w szklanych gablotkach, siedzą na matach które można sprzątnąć gdy zwierzaczek nabrudzi, mają miskę z wodą lub poidełko umocowane na jednej ze szklanych ścianek i czasem zabawkę. Dość smutny widok, zważywszy, że każdy zwierzak w takiej „klatce” jest sam. W gablotce obok jest jego kolega, tej samej bądź innej rasy.
A jakie rasy są kupowane? Najczęściej są to maltańczyki, pomeraniany i pudle miniaturowe (przez 3,5 tygodnia widziałam ich dość dużo, więc po 5 osobniku dla każdej z tych ras, przestałam liczyć). Można powiedzieć, że potem jest długo, długo nic i nagle pojawiają się nieliczne egzemplarze pudli olbrzymich (3), golden retieverów (2), dalmatyńczyków (1), owczarków szetlandzkich (1), owczarków szkockich (2), border collie (1), jamników (2), jack russel terierów (1), shith zhu (2), pekińczyków (1), yorków (1), westów (2) i aż dwa kundelki. Przyjaciółka przypomniała mi jeszcze, że widziałyśmy welsh corgi pembroke’i w ilości dwa. 😉
Z wyjątkiem nowego przyjaciela rodziny, w sklepach zoologicznych można kupić standardowo karmę, akcesoria typu smycze, obroże, szelki (zdecydowanie więcej zwierząt w Seulu jest wyprowadzanych w szelkach niż w Warszawie), szczotki, nożyczki do obcinania pazurów, nożyczki do pielęgnowania sierści, szczotki do zębów, gryzaki, przysmaki, treserki, a oprócz tego… ubranka. W każdym sklepie w jakim byłam, nawet takim nie zoologicznym, wisiały ubranka dla piesków. Warto wspomnieć, że w tamtejszych sklepach, w sprzedaży są również klikery. 😉
Tutaj podaję link do sklepu internetowego gdzie można zobaczyć jaki asortyment jest sprzedawany w tamtej części Świata – Gmarket.
***
Na dzisiaj to by było na tyle. Tematów dotyczących zwierząt w Korei, które chcę Wam przedstawić jest jeszcze duuuużo. Ale umieszczenie wszystkich w jednym wpisie byłoby nierealne – nikt by nie dotrwał do końca wpisu. 😉 Dlatego powstanie mini cykl.
Do przeczytania! 😀
1 komentarz